środa, 4 września 2019

Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały ;)

Dzisiaj wpis dla rodziców dzieci nieco młodszych. W zeszłym roku miałam okazję uczestniczyć w wykładzie Joanny Faber współautorki książki „Jak mówić, żeby małe dzieci nas słuchały”. Aktualnie z racji wyzwań związanych z moim najmłodszym skarbem do lektury tej właśnie książki wróciłam :-).
Podczas wykładu autorka wzbudziła moją ogromną sympatię. To wesoła, niezwykle ciepła i otwarta osoba. I co ważne, zdystansowana do siebie i świata :-) Opowiadała trochę o swoim życiu (jej mama jest autorką bestsellera „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły)” i o tym z przyjaciółką postanowiły napisać książkę, o prowadzonych warsztatach dla rodziców i o własnej rodzicielskiej przygodzie.

Od razu zaznaczam, że daleka jestem od czytania, a już tym bardziej polecania poradników czy książek zawierających strategie wychowania. Zresztą, co myślę na temat wychowania wiecie, bo pisałam o tym już tutaj:
http://www.pomyslymamy.pl/2019/07/rodzicem-byc.html
Jednak sama Joanna, a potem jej książka urzekła mnie „życiowością”. Zarówno wykład, jak i książka bogate są w przykłady z życia codziennego Joanny  i Julie (współautorki) oraz rodziców, z którymi pracują. Na podstawie niezliczonych rozmów i warsztatów autorki prezentują m.in. jak w kreatywny sposób zachęcić dziecko do współpracy :). Przykłady opowiadane przez Joannę pamiętam do dziś. A w związku z bardziej wymagającym okresem u mojego najmłodszego syna wertuję ponownie rozdział książki mówiący o zachęcaniu do współpracy. Bo takie pomysły w trudnych momentach naprawdę się przydają :) Niektóre z pomysłów są naprawdę przezabawne i bardzo proste. Ja natomiast coraz częściej przekonuję się, że czas poświęcony na czytanie książki zwrócił mi się wielokrotnie w postaci mniejszej ilość dyskusji (żeby nie powiedzieć uniknięciu konfliktów;-)) toczonych z moim niespełna trzylatkiem :) Tym bardziej, że często są to pomysły śmieszne i samo przypomnienie ich sobie pomaga mi się uśmiechnąć i lepiej podejść do rozmowy :)
 
Przytoczę tutaj tylko kilka myśli i przykładów, które mi utkwiły. A tych, którzy na co dzień dużo rozmawiają z maluchami zachęcam do sięgnięcia po książkę, bo naprawdę można znaleźć w niej masę pomysłów i wybrać coś dla siebie :) Ja ze swojej strony postaram się w najbliższym czasie podrzucać trochę pomysłów i z książki i z własnego doświadczenia, by zachęcić do współpracy dzieciaki.

Ale wracając do spotkania z autorką. Myśl o zachowaniu dziecka:

Jeśli chcesz, by dziecko zachowywało się lepiej, pomóż mu poczuć się lepiej.

Nic dodać, nic ująć. Bo czyż my żaląc się np. po ciężkim dniu pracy mężowi czy przyjaciółce oczekujemy informacji typu: „Weź się w garść, inni mają gorzej!”, czy raczej zrozumienia, że ten dzień był wymagający i teraz potrzebujemy chwili, żeby odetchnąć ;)

Pomysły na zachęcenie dziecka do współpracy poprzez zabawę, które osobiście bardzo lubię oraz strategie poszukiwania rozwiązań przez dziecko.

Przykład 1. Gdy dziecko nie sprząta, choć poprosiliśmy o sprzątanie.
Worek na zabawki zaczyna mówić ludzkim [czyt. mamy/taty] głosem: Jestem głodny! Nakarm mnie! W domu Joanny nawet młodsza siostra włączała się w sprzątanie :)

Przykład 2. Skarpetka, której noga nie chce założyć mówi: Jestem taka pusta! Niech mnie ktoś wypełni!

Przykład 3. Dziecko jeździ po domu rowerkiem, a młodsze rodzeństwo leży na podłodze i powstaje obawa rodzica o paluszki młodszego dziecka. Jako że dziecko uwielbia być pomysłodawcą warto nazwać co się widzi i wyrazić swoje obawy, a dziecko samo zrobi resztę:
„Widzę że podoba ci się jazda rowerkiem, a młodszemu bratu podoba się patrzenie. Ja natomiast martwię się o jego paluszki”. Wtedy zazwyczaj dziecko samo znajduje rozwiązanie: Dany będzie jeździć dalej od brata! :)
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz